18 April 2013

PRZYJEMNOŚĆ CZEKANIA


Praca dla wydawnictw kulinarnych łączy się często z przygotowywaniem potraw na długo przed sezonem na dany składnik. Dlatego też, obierając dziś łodygi rabarbaru w skandalicznej cenie, poczułam się trochę zawiedziona. Są pewne rzeczy, na które zwyczajnie trzeba poczekać. By nie czuć się jak złodziej. Skradłam w ten sposób trochę lata, chcąc nie chcąc, ale sobie odebrałam przyjemność tęsknienia. Jeszcze przechodzę (prawie) obojętnie obok truskawek, i choć pewnie ich cena po tak długiej zimie niewiele się zmieni w sezonie, to chodzi tu o kwestię sumienia. To jak z barszczem z uszkami jedzonym kilka tygodni przed Wigilią, jest pysznie, ale to nie to samo. Za latem tęsknię zdecydowanie bardziej niż za barszczem, ale wolę się nie spieszyć. A gdy temperatura zaczyna szokować, wyciągam sandały, choć jeszcze nie schowałam zimowych butów, jeszcze nie zużyłam zapasów cieciorki przeznaczonej na zimowe gulasze i gęste zupy. Bo można z niej zrobić orzeźwiającą sałatkę, wyjść w ciepły wieczór na balkon i jeść z czystym sumieniem, i uczciwie, nie kradnąc, cieszyć się czekaniem.



ORZEŹWIAJĄCA QUINOA Z CIECIORKĄ
Refreshing Quinoa with Chickpeas

puszka cieciorki, dobrze odsączonej
1/2 szklanki quinoa
łyżeczka słodkiej papryki w proszku (użyłam wędzonej)
ząbek czosnku, obrany
5 łyżek dobrego oleju roślinnego
2 łyżki soku z limonki + skórka otarta z połowy limonki
1 mały strączek chili, bez pestek
łyżka suszonych liści kolendry (lub pół pęczka świeżej, drobno posiekanej)
sól morska
garść posiekanego świeżego szczypiorku
garść posiekanych grubo migdałów (opcja, ale warto, podkreślają orzechowy posmak komosy i przyjemnie chrupią:))

Quinoę zalewamy w rondlu szklanką osolonej wody i gotujemy ok. 20 minut. Na patelni rozgrzewamy łyżkę oliwy, chwilę podsmażamy paprykę w proszku, dodajemy cieciorkę, hojnie solimy i ostrożnie mieszając smażymy ok minuty, razem z quinoa przekładamy do miski. Z pozostałej oliwy, soku i skórki z limonki, startego czosnku, kolendry, szczypiorku i pokrojonej w plasterki chili przygotowujemy dressing, polewamy sałatkę.Na koniec mieszamy całość z połową migdałów, resztą posypujemy sałatkę przed podaniem. Na ciepło smakuje świetnie, ale prawdziwie orzeźwia dobrze schłodzona:) Smacznego!

2 comments:

  1. Ja też wolę poczekać na pewne potrawy :) Dlatego z małym zdziwieniem obserwowałam tłumy jedzące barszcz na miesiąc przed Bożym Narodzeniem czy mazurki przed Wielkanocą. A na ciecierzycę zawsze jest pora i zawsze mam ją w swojej "spiżarce" :)

    ReplyDelete
  2. totalnie się z tobą zgadzam, że czasami warto się wstrzymać :)

    ReplyDelete

Already turned green?