Jeden dzień z minionego czerwca. Wyjątkowy dzień, bo Dzień Ojca. Z plecakiem, z pociągiem, wędrówkami. Z ostrożnym omijaniem setek maleńkich żabek i ślimaków, które wyszły na mokre po deszczu drogi. Z piknikiem, kanapkami i smakowaniem tasznika, koniczyny i kwiatów bzu. Z lasem i komarami. Z sarną niespodziewanie wyskakującą z zarośli. Z poziomkami i jagodami. Ze słońcem. Z miłością...
uwielbiam takie wedrowki za miasto...Lu w wianku wyglada jak rusalka :)
ReplyDelete